aaa4
nowoprzybyły
Dołączył: 23 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:11, 21 Wrz 2017 Temat postu: wiocha |
|
|
-Gdyby ktos zrobil ktorejs z nich krzywde, z pewnoscia chcialaby pani taka osobe ukarac.
-Zrobilabym co w mojej mocy, aby wykorzystac w tym kierunku wszelkie mozliwosci, jakie przewiduje prawo. Jesli to ma pan na mysli.
-Czasami dzialam bardziej bezposrednio, ale dzis na przyklad dzwonil moj adwokat i zalecil mi, abym przyjal wysunieta przez towarzystwo ubezpieczeniowe oferte ugody z doktor Baldwin... bez orzekania o winie. Uznal, iz w kontekscie swiezo ujawnionego faktu, ze Lisa brala srodek odchudzajacy, mozemy nie byc w stanie przekonac lawy przysieglych o winie doktor Baldwin. Ja w kazdym razie jestem przekonany, ze to ona jest odpowiedzialna za kalectwo mojej corki i za smierc mojego wnuka.
-Z pewnoscia ma pan prawo do takiej opinii.
-Moja corka nie podziela tego w stu procentach.
-Opierajac sie na ustalonych aktualnie faktach, nie sadze, by nalezalo sie zbytnio usztywniac w pogladach.
-Pani Suarez, co wlasciwie pani wie?
Teraz Rosa sieusmiechnela. Popatrzyla na przemykajace kilkaset metrow nizej swiatla.
-Panie Grayson, gorzkie doswiadczenia nauczyly mnie, ze niemadrze jest omawiac szczegoly nieskonczonego [link widoczny dla zalogowanych]
dochodzenia z kimkolwiek, jesli nie jest to absolutnie nie do unikniecia.
-No tak. Pani katastrofa w San Francisco... Rosa gwaltownie sie ku niemu odwrocila.
-Pan nalezy do tego typu ludzi, przed ktorymi nauczylam sie chronic. Nie lubie, jak sie mnie sprawdza, panie Grayson. Sam fakt, ze zaczal pan to robic, mogl zagrozic mojej pracy.
-Zapewniam, ze moi ludzie sa mistrzami w dyskretnym prowadzeniu dochodzen. Maja wielkie doswiadczenie w tym zakresie.
-Nie watpie. Jesli naprawde sa tacy dobrzy, chyba poznal mnie pan na tyle, ze doskonale pan rozumie, jak malo sensu ma dalsze prowadzenie tej dyskusji.
-Wiem, ze pani bezposredni przelozony bylby wsciekly, dowiedziawszy sie, iz dysk przestal pani dokuczac, a jednak nie zechciala go pani o tym powiadomic. Rosa wbijala wzrok w Graysona. Jej policzki plonely.
-Panie Grayson, widze, ze zasluguje pan w pelni na krazaca o panu opinie. Jesli chce pan zwalic potege swojego imperium na glowe szescdziesiecioletniej kobiety... prosze bardzo. Zapewniam, ze istnieje na swiecie niewiele klopotow, ktorych nie [link widoczny dla zalogowanych]
probowano mi sprawic, niech pan jednak nie zapomina, ze i ja moge panu przysporzyc trosk.
Willis Grayson przez chwile sie jej przygladal. Nagle rozesmial sie, wyciagnal reke i poklepal Rose po ramieniu.
-Pani Suarez... kiedy skonczy pani to dochodzenie i odejdzie ze sluzby
panstwowej, moze zastanowi sie pani nad praca u mnie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|